Dzisiaj jest: 11.10.2024, imieniny: Aldony, Brunona, Emila
WYBIERZ JĘZYK

NOWY EDEN Powrót Raju utraconego Eweliny C.Lisowskiej

Dodano: 2 lata temu Czytane: 133 Autor:
Redakcja poleca!

Dwa tygodnie temu poznali Państwo inną powieść autorki - KRÓLOWA ŻEBRAKÓW. Nadal można oddawać głos na tę powieść na pisarzepolscy.pl Tymczasem zapraszamy do przeczytania fragmentu NOWEGO EDENU

NOWY EDEN Powrót Raju utraconego Eweliny C.Lisowskiej
Ewelina C.Lisowska
NOWY EDEN Powrót Raju utraconego
Fragment rozdziału 8. Skrywana miłość



Ukucnęłam przy sadzawce, aby nabrać troszkę wody do probówki. Chciałam zanalizować ją w domku Oba, żeby przekonać się, czy ma taki sam skład jak te źródełka na powierzchni. Wtedy przyjrzałam się dokładniej temu, co pływało w wodzie. Na dnie sadzawki tkwiły małe, świetliste kuleczki, to one rozświetlały wnętrze groty. Poczułam nieodpartą pokusę, aby złowić jedną z tych kuleczek i przeprowadzić jej obserwację. Popatrzyłam na Fausta, który stał nieopodal i nie spuszczał mnie z oka.
– Mogę złowić jedną z tych kulek? – zapytałam go, jakbym była małą dziewczynką, która pyta tatusia, czy może wziąć cukierka przed obiadem.
– Spróbuj, może ci się uda – uśmiechnął się żartobliwie. Myślał, że mi się nie uda? Ok, postanowiłam wyprowadzić go z błędu.
W mojej saszetce tkwiło jeszcze jedno tajne narzędzie – wyławiałam nim drobne żyjątka z wody lub łapałam robaczki na łące lub w lesie. To była mała, składana siatka o bardzo drobnych oczkach, z przymocowanym do niej na stałe teleskopowym kijkiem. Rozłożyłam ją i spojrzałam znacząco na Oba. Zdziwił się, skinął głową dla uznania i zachęcił, żebym kontynuowała. Zanurzyłam więc siateczkę w wodzie, ostrożnie, powoli, żeby nie spłoszyć całej tej ferajny, która tkwiła na dnie sadzawki. Nie wiedziałam czy to zwierzęta czy rośliny, na wszelki wypadek zachowałam ostrożność. Delikatnie trąciłam jedną kulkę o średnicy około 2 cm, co spowodowało poruszenie w skupisku światełek. Maluszki zaczęły unosić się w górę.
– No chodź, malutki – szepnęłam, starając się złowić żyjątko. I udało się! Złowiłam do siateczki jedną kulkę i od razu wsadziłam ją delikatnie do słoiczka z wodą. Wstałam i podeszłam do mojego przewodnika.
– Faust? Myślisz, że mogę to stąd wynieść? – popatrzyłam z bliska na mieniące się błękitnie światełko.
– Myślę, że tak. Ale nie wywoź tego z Edenu. Nie wiem, co może się stać po tym, jak wyniesie się to coś stąd na zewnątrz.
– Co to może być? – pokazałam mu pływającą w probówce, świetlistą kulkę.
– Zwierzę? – zapytał mnie, bo sam nie wiedział.
– Muszę obejrzeć to przez szkło powiększające. Nie chciałabym tego czegoś kroić na kawałki, zwłaszcza, że to faktycznie może być zwierzę.
– Ja bym się nie pieprzył, tylko kroił – odezwał się niespodziewanie Julian. Od pół godziny coś notował, a Robert kręcił film. Zignorowałam niesmaczny komentarz Zwena. Głupszym trzeba ustępować. Niestety Faust nie potrafił ukryć swoich emocji. Zobaczyłam, jak zaciska szczęki i pięści. Reagował bardzo emocjonalnie na każdy głupi tekst Juliana. Byłam pewna, że jest o niego zazdrosny. Nagle przypomniałam sobie, co Faust do mnie czuje, a jego bliskość spowodowała we mnie nagły skok ciśnienia. Cudownie było stać obok niego, od tak po prostu, i to ze świadomością, że mnie kocha. Choć on utkwił na chwilę dłużej swój pogardliwy wzrok w Julku, ja znalazłam okazję, żeby przyjrzeć się z bliska jego twarzy. To był tylko moment, ale i tak dostrzegłam, że ma kształtne, pełne usta, a kolor jego tęczówek zbliżony jest do barwy lazurowych wód morskich. Trochę za bardzo odjechałam…
– Wer? – zwrócił się ku mnie Rob. Nagle okazało się, że wszyscy trzej gapią się na mnie.
– Co?
– Idziemy?
– Tak.
Na moment zrobiło mi się głupio, ale w efekcie doszłam do wniosku, że lubię stać blisko Fausta i że chciałabym, żeby był jeszcze bliżej mnie. A najlepiej żeby nie było między nami żadnej odległości.
Jaskinię kolejno zaczęli opuszczać Julek, Rob, a gdy przyszła kolej na mnie, Faust na moment zatrzymał mnie przy sobie. Pochwycił moje przedramię i, nie puszczając go, mówił:
– Wiaro, słowo daję, jak nie wytrzymam, to mu przywalę! Wiem, że to są twoi współpracownicy, ale…
– Faust – położyłam dłoń na jego ramieniu. To skutecznie odciągnęło jego uwagę od nielubianego przezeń osobnika. – Co cię tak w nim drażni?
Zagryzł zęby i zacisnął usta, najwidoczniej chciał coś powiedzieć, ale wolał się od tego powstrzymać. „Powiedz mi to! Powiedz, że mnie kochasz i że jesteś o mnie zazdrosny!”
– Bo traktuje Eden, jakby był jego właścicielem. A Eden jest wolny i dla wolnych ludzi – odpowiedział w końcu, a ja poczułam rozczarowanie.
– Myślałam że… to coś innego. – Wycofałam swoją śmiałą dłoń i weszłam w ciemny tunel. Przyświeciłam w stronę wyjścia, tamci dwaj już wyszli, więc pozostało i nam to zrobić. – Idziesz? – odwróciłam się w jego stronę, a on nagle na mnie wpadł. Złapał mnie, żebym się nie przewróciła do tyłu.
– Uważaj, bo będzie draka – upomniał mnie, nie puszczając moich ramion. Jego uścisk był silny, jakby chciał zatrzymać mnie nim przy sobie.
– Taka jak wtedy? – zapytałam z myślą o tym, jak upadłam na niego, a później pocałowałam.
– Tym razem będę wiedział, co zrobić, gdy mnie pocałujesz – odpowiedział.
– Tak? – szepnęłam przy jego ustach.
– Jasne.
– A co takiego?
– IDZIECIE?! – usłyszeliśmy od strony wyjścia.
– Tak! – odkrzyknęłam im przez ramię poirytowana. Właśnie coś zaczęło się między nami dziać, być może nawet by mnie pocałował, gdyby nagle ktoś nie przyświecił nam prosto w oczy.
– Ku*wa – zaklął cicho Faust. – Oślepiasz nas, człowieku!
– Sorry, myślałem, że nie możecie trafić. To drzewiszcze znowu jakieś inne korytarze porobiło – odpowiedział Robert.
– Zaraz idziemy! – Ob zaczął ciągnąć mnie w kierunku wyjścia, przyświecając latarką pod nogi.
Gdy wyszliśmy na zewnątrz, pożałowałam, że po prostu go nie pocałowałam, jak tylko zeszliśmy na ten temat. Teraz było już za późno. On ruszył przed siebie bez cienia żalu, a ja poszłam za moimi kolegami. Nawet się na mnie nie obejrzał. „Serio mnie kocha? Czy tylko się mu zdaje? A może broni się przed uczuciami do mnie? Przecież zaczęłam z nim flirtować! Nie widział i nie słyszał tego?” Byłam rozczarowana, ale nic na to nie mogłam poradzić. Faust Obałel był dziwny, nieodgadniony jak Nowy Eden.

***

Książkę można zakupić w księgarni internetowej RIDERO, ebook na stronie autorskiej www.ecl-pisarka.pl
Recenzje książki można znaleźć na LUBIMY CZYTAĆ oraz w mediach społecznościowych.
 
Źródło: www.ecl-pisarka.pl
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.